🥂 Matera Niezwykłe Skalne Miasto Włochy

Włochy; O mnie; Ciocia Bagniara skalne miasto Matera. Posted on 2021-11-10 2023-01-09. W 1993 roku miasto zostało wpisane są na Listę Światowego Petra – skalne miasto Jordanii. Petra to jeden z Siedmiu Nowych Cudów Świata, prawdziwa perła Jordanii, a także miejsce zapierajce dech w piersi. Skalne miasto ukryte między wąwozami, unikatowe, piękne i wyjątkowe. Wycieczkę tutaj można zorganizować z pobliskiego Izraela. Skalne miasto powstało ok VI w. p.n.e., rzeźbienia w Zapraszamy Państwa do odwiedzenia z nami kompleksu skalno-leśnego, będącego częstym tłem w filmach oraz które swoją urodą ściąga rzesze turystów z całej Europy. Piaskowe formy skalny, spacer po wąwozie, spływ po górskim jeziorku, wodospad, czas wolny. Arado – znane również jako “Tajemnicze Zaginione Laboratorium Hitlera”. Skalne Miasto z dziećmi. 2. Do zwiedzania Dolnego Śląska chyba nie trzeba nikogo zachęcać. Moje województwo jest wprost usłane atrakcjami turystycznymi. Warto w trakcie wycieczki zboczyć trochę z trasy i udać się dalej na południe, tuż za granicę z Czechami i zawitać w Skalnym Mieście. W tym wpisie opiszę Skalne Miasto, które Karkonosze są najwyższym pasmem górskich Sudetów. Ich najwyższym szczytem jest Śnieżka, ale nie o niej będzie tutaj mowa. Chciałam Wam opowiedzieć o cudownym miejscu- Skalne Miasto, które znajduje się w Czechach, 10 km od Naszej granicy. SKALNE MIASTO W Skalnym Mieście wędrujemy w labiryncie ścieżek wytyczonych pomiędzy majestatycznymi, stromo wznoszącymi się skałami Matera jeszcze do niedawna była kompletnie zapomnianym miastem w biednym regionie Bazylicata. Do lat 50. ubiegłego stulecia miasto nie miało elektryczności i bieżącej wody. Wszelkie nieczystości wylewano do wąwozu. Z powodu brudu, złych warunków sanitarnych i ogromnej nędzy Matera była siedliskiem chorób. Szerzyły się epidemie. PRZECZYTAJ TAKŻE: Włochy na liście UNESCO. Matera - Sassi w zapachu tymianku. „Skalne miasto” powoli zaczęło odżywać. Otworzono zamknięty w latach 60. kościół. Najpierw jeden Skalne Miasto Maloskalska Drabovna – podsumowanie wycieczki do Czeskiego Raju. Spacer po skalnym mieście i ścieżkach leśnych wokół nie należał do wyjątkowo wymagających. Nie było ani spektakularnych podejść pod wysokie góry, ani też karkołomnych zejść. Było za to bardzo malowniczo i spokojnie. Skalne miasto Adrspach i Teplickie Skály – atrakcyjny spacer Wilczym Wąwozem. Położone w jednym i tym samym regionie Teplickie Skały oraz miasto skalnych wież Adrspach łączy mierzący ponad 4 km Wilczy Wąwóz. Obszar ten często nazywany jest Czeską Szwajcarią, o jego wymyślne formacje geologiczne rozłożone nad rzeką Metuje Tutaj też rozpoczyna się prawdziwe Skalne Miasto Jonsdorf. A zaczyna się oczywiście od stromego podejścia. Już na jego początku kolejne pozostałości po rampie zjazdowej i makieta wózka do przewozu kamieni młyńskich. Skalne miasto Jonsdorf – wejście. Następnie kilkadziesiąt schodów i już jesteśmy na górze. Skalne Miasto Adrspach – jak dojechać. Adrspach leży w Sudetach Środkowych, w obrębie Gór Stołowych niedaleko miejscowości Teplice nad Metuji. To ten sam kompleks gór co Teplickie Skały. Można tu dojechać samochodem, ale też pociągiem. Dworzec kolejowy Adrspach znajduje się przy samym wejściu do skalnego miasta. Chrześcijańska Mccheta i pogańskie skalne miasto Upliscyche Cena zależy od liczby osób, w celu ustalenia ceny, prosimy o kontakt: vaimetravel@gmail.com Zwiedzanie starej stolicy kraju, Mcchety, centrum religijnego Gruzji, oraz starożytnego skalnego miasta Upliscyche, pochodzącego jeszcze z czasów pogańskich, pomoże poznać całą d8xWQv8. Na tegoroczną majówkę, wraz z grupą znajomych, wybraliśmy się na objazdówkę po kraju pizzy, makaronu i pysznej kawy. Docelowo jechaliśmy na Auto Stop Race (największy wyścig autostopowy na świecie) do małej miejscowości Ciro Marina. Po drodze zatrzymaliśmy się nad Jeziorem Garda oraz w uroczej mieścinie Montepulciano. Spaliśmy również w prawdziwym zamku w samym sercu Toskanii! Jednak to południowe Włochy zrobiły na mnie największe wrażenie. Inne, niż wszystkim znana Florencja czy Wenecja . Biedniejsze, mniej uporządkowane, ale mające w sobie to COŚ. Zapraszam na wycieczkę po okolicach Neapolu, Materze, czyli mieście wykutym w skale, malowniczym Castellabate oraz grotach na plaży Arco Magno. SŁYNNE POMPEJE UKRYTE POD POPIOŁEM Zacznijmy od tych bardziej znanych atrakcji. Pewnie większość z Was słyszała o Pompejach, które 24 sierpnia 79 roku zostały zniszczone przez erupcję pobliskiego wulkanu Wezuwiusz. Spaliśmy tuż obok – na kempingu Zeus, więc aż wstyd było nie zobaczyć tego niezwykłego miejsca. Pompeje (dawniej Pompeja) powstały w VII w Niewielka osada rolnicza, szybko została przekształcona w dużą miejscowość handlową, by ostatecznie stać się jednym z największych i najbardziej rozwiniętych miast Półwyspu Apenińskiego. Zabudowa była rozplanowana wzdłuż regularnej siatki ulic, podzielonej na 9 sfer. Najważniejszym punktem było Trójkątne Forum (z bazyliką, kurią i świątyniami), od którego odchodziły wszystkie drogi. W Pompei działał system kanalizacyjny oraz akwedukt, a każdy dom posiadał dodatkowo zbiornik na deszczówkę. Tuż przy bramach wjazdowych (miasto było otoczone murem obronnym) znajdowały się hotele i stajnie dla zwierząt, natomiast przy głównych ulicach usytuowano zajazdy i gospody. Funkcjonowały tu także liczne sklepy, warsztaty, teatr, trzy palestry, termy, amfiteatr z koszarami gladiatorów (na widowni mogło zasiąść ponad 20 tysięcy osób!) oraz inne obiekty jak na przykład domy publiczne (było ich kilkadziesiąt!). Co ciekawe, Pompeje zostały zniszczone po raz pierwszy 5 lutego 62 roku. Silne trzęsienie ziemi uszkodziło około 65% powierzchni miasta. Mieszkańcy szybko odbudowali swoje domostwa i inne posiadłości. Niestety, już 17 lat później, całą okolicę nawiedziła poważniejsza w skutkach katastrofa. Niespodziewany wybuch wulkanu, oddalonego o 10 kilometrów, przysypał całą miejscowość i mieszkańców, którzy nie zdołali uciec, grubą, 6-metrową, warstwą popiołu. Zniszczenia objęły obszar od Herkulanum po Stabie. Pompeje w kilka godzin zniknęły z powierzchni ziemi i zostały zapomniane na ponad 1500 lat. Dopiero pod koniec XVI wieku odkryto starożytne napisy. Poszukiwania przeprowadzone w pobliżu potwierdziły istnienie pod ziemią ruin miasta. Prace archeologiczne są prowadzone od 1748 roku i trwają do dziś. Do tej pory odnaleziono około 2000 ciał. Warto mieć świadomość, że figury, które możemy obecnie oglądać na terenie Pompejów czy w Muzeum Archeologicznym w Neapolu NIE są ludzkimi skamieniałościami czy zakonserwowanymi korpusami. Ciała ofiar kataklizmu uległy naturalnemu rozkładowi, pozostawiając po sobie pustą przestrzeń w warstwie popiołu, ziemi i kamieni. Archeolodzy wpuszczali do zastanej luki płynny gips, by stworzyć odlew ciał. Więcej ciekawostek na temat Pompejów przeczytacie na blogu Natalii – serdecznie polecam! Miasto zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Od kilku osób słyszałam, że to tylko kupa kamieni i kilkugodzinna, męcząca wycieczka, nie do końca warta swojej ceny. Całkowicie nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Spacer po Pompejach to niesamowite doświadczenie. Można zobaczyć przepiękne i bardzo dobrze zachowane mozaiki, zajrzeć do łaźni oraz zachwycić się pomysłowością architektów sprzed 2 tysięcy lat! Stojąc pośrodku amfiteatru bez problemu wyobraziłam sobie walczących gladiatorów, a przechadzając się kamiennymi uliczkami „słyszałam” przejeżdżające rydwany. Niezwykłe wrażenie robi widok Wezuwiusza, który można dostrzec prawie z każdego zakątku miasta. Spędziliśmy tam 3 godziny, ale mówiąc szczerze przydałoby się więcej czasu. GROŹNY WEZUWIUSZ Czy wiecie, że Wezuwiusz jest uważany za jeden z 5 najbardziej niebezpiecznych wulkanów świata?! Jak czytamy na Wikipedii: początki jego aktywności sięgają okresu sprzed około 16 tysięcy lat. Najbardziej wzmożonym okresem aktywności wulkanu były lata 1631–1872. Według ostatnich pomiarów, jego wysokość wynosi 1281 m głębokość krateru – 230 m, średnica – 550–650 m. (…) Ostatni duży wybuch został odnotowany 13 marca 1944 r. Od tego roku Wezuwiusz nie daje oznak aktywności. Sam wulkan nie robi wielkiego wrażenia (niektórzy mogą być rozczarowani, bo nie jest idealnym stożkiem, znanym ze zdjęć czy lekcji geografii), jednak widok ze szczytu jest oszałamiający. Uważam, że choć raz w życiu powinno się tam wdrapać (wejście na górę nie powinno nam zająć więcej, niż 20-30 minut). Weźcie jednak pod uwagę godziny otwarcia parku narodowego, na terenie którego znajduje się Wezuwiusz. Naszych znajomych nie wpuścili do środka, bo było po 17:00 (park jest czynny do 18:00). Jeśli macie możliwość wybierzcie się na wycieczkę w inny dzień, niż weekend czy święto. My byliśmy 30 kwietnia, czyli dzień przed Świętem Pracy i na parkingu była istna Sodoma i Gomora (czyt. dziki tłum). Na szczęście na górze było lepiej – większość ludzi schodziła, a my dopiero wchodziliśmy na sam szczyt. MALOWNICZO POŁOŻONE CASTELLABATE Castellabate to mała miejscowość położona na wzgórzu w Kampanii. Znana przede wszystkim dzięki komedii „Witaj na południu” (Benvenuti al Sud) z 2010 roku, którą tutaj nakręcono. Filmu jeszcze nie widziałam – może ktoś z Was miał okazję? Warto? Mieszka tu około 8 tysięcy osób. Uliczki są wąskie, urokliwe i pełne schodków. Na samym szczycie znajduje się zamek założony w 1123 roku, a jego nazwa pochodzi od łacińskiego określenia Castrum Abbatis, czyli „Zamek opata”. Tuż obok mieści się punkt widokowy, z którego możemy podziwiać przepiękną panoramę całej okolicy. Bez problemu dojrzymy chociażby popularny kurort Santa Maria di Castellabate. Warto podjechać do Castellabate na kawę czy lunch i przejść się po tym doskonale zachowanym, średniowiecznym miasteczku. Turyści często skupiają się na Neapolu i Salerno, omijając tę mieścinę o pięknej duszy. Z jednej strony to duży błąd, a z drugiej, może właśnie dlatego miejscowość robi tak wielkie wrażenie… PLAŻA ARCOMAGNO, GROTY I NIEZWYKŁE ŁUKI SKALNE W drodze z Castellabate na plażę Arcomagno wydarzyły się dwie istotne rzeczy. Byliśmy przeszczęśliwi, bo trafiliśmy prawdopodobnie do najlepszej restauracji na południu Włoch, a następnie zrzedły nam miny, bo mieliśmy stłuczkę ze skuterem w nadmorskim mieście Agropoli. Po kolei… Jeśli będziecie kiedykolwiek w tamtych okolicach koniecznie pojedźcie do Lamione da Dorotea. Typowa rodzinna, włoska tawerna z przepyszną pizzą, winem i cudownymi pracownikami. Poznaliśmy Panią Mamę, czyli właścicielkę, kelnerów (prawdopodobnie jej synów) oraz kucharza. Nie wspominając o tym, że specjalnie dla nas zrobili pizze koło godz. 15:00 (normalnie są podawane tylko wieczorem). Za wielką ucztę zapłaciliśmy 7 czy 8 euro na osobę, razem z coperto i kawą na do widzenia. Natomiast stłuczka, na szczęście, nie była zbyt groźna. Straciliśmy za to dużo nerwów i jakieś 3 godziny. Włoch, zniecierpliwiony naszą wolną jazdą, wyprzedzał nas swoim nowym motorem i nie zauważył, że skręcamy. Z prędkością 5 czy 10 km/h wjechał w lewy bok naszego pięknego busa i się przewrócił. Jemu nic się nie stało, motor był lekko zadrapany, tylko pasażerka miała problem z nogą (przyjechała po nią karetka). Szybko staliśmy się główną atrakcją Agropoli – mieszkańcy pobliskich kamienic wyglądali z zaciekawieniem z okien, przechodnie stawali, robili zdjęcia i zacięcie rozprawiali o tym, co dokładnie się wydarzyło. Policja przybyła po godzinie – dobrze, że koleżanka zna włoski, bo byłby większy problem. Kierowca naszego busa, wraz z tłumaczką oraz jednym policjantem wylądowali w pobliskiej kawiarni, by omówić szczegóły wypadku (serio!). Reszta kierowała ruchem, dokumentowała całą sytuację oraz rozmawiała z kierowcą motoru. O dziwo, nikt się nie denerwował, nie krzyczał, wszyscy byli uśmiechnięci i wyluzowani. Okazało się, że we Włoszech policja nie orzeka o winie, robi to specjalny dział w ubezpieczalni. Dalej czekamy na wyniki tego „dochodzenia”. Po wielu przygodach udało nam się dotrzeć w okolice plaży Arcomagno. Spaliśmy na dziko na bardzo starym kempingu tuż koło morza (świetna miejscówka, tylko policja ostrzegała nas, że niekiedy przyjeżdżają tam lokalni rabusie, więc trzeba uważać). Tutejsze plaże są kamieniste i znajduje się na nich mnóstwo nietuzinkowych form skalnych. Odwiedziliśmy Grotta del Saraceno oraz Arco di Enea. Ta pierwsza to grota położona bezpośrednio na plaży. Kawałek dalej mieści się słynny łuk skalny. Ponoć to właśnie przy nim zatrzymał się statek legendarnego Trojańczyka – Eneasza. Mieszkańcy lubią powtarzać, że jeśli ktoś zaśnie w tych okolicach może przez sen usłyszeć śpiew syren. Jak się tu dostać? Najlepiej zostawić samochód na parkingu przy plaży Marinella, przejść przez furtkę i podążać schodami na drugą stronę skały. Następnie, by dotrzeć do pierwszego łuku skalnego, należy przeciąć plażę na ukos. Najpiękniejsze zakątki są kawałek dalej: przechodzimy przez wąski korytarz wydrążony w skale, a po kolejnych 5 minutach znajdujemy się na plaży z obłędnym widokiem i łukiem skalnym. Jeśli nie macie samochodu zajrzyjcie do TEGO TEKSTU (ostrzegam: czeka Was dużo chodzenia, chyba że spróbujecie złapać okazję). MATERA – JEDNO Z NAJSTARSZYCH MIAST ŚWIATA Ostatnim miejscem na południu Włoch, które odwiedziliśmy była Matera – miasto wykute w skale. Już niebawem będzie o niej głośno, ponieważ została Europejską Stolicą Kultury 2019 roku. Najbardziej znaną częścią miejscowości jest Sassi (z wł. kamienie), gdzie znajdują się domostwa i groty wydrążone w skałach. Tylko fronty domów są dobudowane w sposób tradycyjny. To właśnie tutaj Mel Gibson nakręcił swój najsłynniejszy film„Pasja”, a Matera doskonale „udawała” Jerozolimę. Do lat 50-tych XX wieku mieszkało tu ok. 20 tysięcy osób, mimo brudu i szybko rozprzestrzeniających się chorób. W 1954 roku rząd przymusowo przesiedlił ludność do bloków z bieżącą wodą i elektrycznością, jednak nie zostało to przyjęte z entuzjazmem. Fantastycznie opisuje to Natalia w TYM TEKŚCIE. W artykule znajdziecie również więcej informacji na temat Matery. To nieprawdopodobne, że jeszcze 70 lat temu północne Włochy rozwijały się w błyskawicznym tempie, a na południu wybuchały epidemie i ludzie umierali z głodu. Nic dziwnego, że Włosi do dziś wstydzą się historii tego miejsca. Trzeba jednak pamiętać, że według historyków to jedno z najstarszych miast świata. Moim zdaniem, wizyta w Materze to obowiązkowy punkt wycieczki. Sama chętnie tam wrócę, ponieważ z powodu burzy i później godziny nie udało nam się dotrzeć do starszej części miasta (Sasso Caveoso). INFORMACJE PRAKTYCZNE wstęp na Pompeje – 15 EUR dorośli / 9 EUR dzieci oraz studenci koniecznie posmarujcie się kremem z filtrem, weźcie zapas wody oraz nakrycie głowy, bo w środku jest bardzo gorąco; polecam zwiedzanie wcześnie rano, przed największymi tłumami (nam niestety nie wyszło wstawanie o 7:00…) nocleg na kempingu Zeus (tuż koło głównego wejścia do Pompejów) – 9 EUR /os (w tym opłata za namiot i parkin, szczegóły TUTAJ) wejście do parku narodowego, w którym znajduje się Wezuwiusz – 10 EUR najlepsza restauracja na południu Italii – Lamione da Dorotea przepyszne cappuccino w Castellabate – 1,5 EUR nocleg na kempingu Desiderio kilkadziesiąt kilometrów za Neapolem – 6 EUR /os (chyba mieliśmy jakąś zniżkę, bo byliśmy 27-osobową grupą) pyszne panini w Materze – 4-5 EUR Znacie południowe Włochy? Byliście tam kiedyś? A może wybieracie się w te wakacje? Dajcie znać w komentarzu! … Podobał Wam się wpis? Bądźcie na bieżąco, śledząc gadulcowego FANPAGE’A oraz INSTAGRAM (polecam InstaStories!). Zachęcam również do zapisania się do NEWSLETTERA (co 2-3 tygodnie wysyłam osobiste listy, z niepublikowanymi wcześniej informacjami i zdjęciami), subskrybowania naszego KANAŁU NA YOUTUBE (co czwartek nowy vlog!) oraz pozostawienia komentarza pod wpisem. To bardzo mobilizuje do ciągłej pracy nad blogiem. Z góry dziękuję! Matera, czyli zabytkowe skalne miasto na południu Włoch, może stać się miejscem przyciągającym tłumy turystów. Tutaj bowiem kręcono sceny do nowej części Bonda "Nie czas umierać". Lokalne władze włoskiego miasteczka liczą na znaczny wzrost liczby odwiedzających, którzy chętnie podążą śladami agenta 007. Turystyka filmowa jest coraz popularniejszym trendem. Nic dziwnego, że władze Matery liczą, że ich miasteczko zdobędzie bardzo dużą popularność, opierając się na sławie filmów o Jamesie Bondzie. Matera. Miasto liczy na najazd turystówWydawałoby się, że malownicze, kamienne miasto widniejące na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO nie potrzebuje dodatkowej reklamy. Okazuje się jednak, że większym wabikiem od pięknych zabytków i krajobrazów jest dla turystów fakt, że Matera stała się tłem dla filmów o słynnym agencie po emisji zwiastuna najnowszej części serii o przygodach Jamesa Bonda w 2019 roku ogromnie wzrosło zainteresowanie wycieczkami do tego włoskiego miasta. Matera bez obecności ekipy pracującej przy produkcji „Nie czas umierać”, nie cieszyła się nawet połową obecnej popularności. Po premierze filmu stała się jednym z obowiązkowych miejsc dla turystów z całego świata. Według wstępnych prognoz władz Matery "zwiedzanie miasta śladami Jamesa Bonda" przyniesie wpływy z turystyki rzędu 12 mln euro. Jak zauważa "Rzeczpospolita", przykład Matery świetnie pokazuje to, jak skuteczny jest „marketing filmowy”. Spektakularne ujęcia, odpowiedni klimat, widowiskowe sceny – to wszystko można podziwiać w filmie „Nie czas umierać”. Z seansu widzowie wychodzą, mając w pamięci wąskie uliczki miasta i niezwykłe krajobrazy. Matera, wielokrotnie stanowiła filmową scenerię. Tu kręcone były niektóre sceny do filmu Mela Gibsona “Pasja” czy filmu “Wonder Woman”. Samo miasteczko znajduje się w regionie Basilicata, w prowincji Matera, i liczy trzy tysiące lat. Historyczna część miasta, zwana Sassi, obejmuje unikatowe domostwa drążone w skale, jedynie z murowanymi fasadami. Od 1993 roku miejsce to figuruje na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Galeria Najpopularniejsze małe miasteczka we Włoszech. 10 miejsc, które warto zobaczyć [ZDJĘCIA] Źródło: Onet, PAP, James Bond wrócił na ekrany w nowym filmie „Nie czas umierać”, przyjętym ciepło przez krytyków i publiczność. To już dwudziesta piąta część przygód agenta 007 i piąta z Danielem Craigiem w roli tytułowej. Tak jak poprzednie filmy z Bondem, „Nie czas umierać” uraczył widzów nie tylko emocjonującymi pościgami i strzelaninami, ale też widokami pięknych kobiet, samochodów i niezwykłych miejsc. Tym razem James Bond ścigał się na motorze w scenerii włoskiego miasteczka Matera, jedynego w swoim rodzaju pod wieloma względami. Sprawdźcie, jak Bond odmienił oblicze niegdysiejszej „zakały Włoch”.James Bond, akrobacje na motorze i „zakała Włoch”W jednej ze scen „Nie czas umierać” możemy podziwiać, jak James Bond z wielką swadą wykonuje karkołomny skok na motorze. Niejeden widz mógł wówczas zwrócić uwagę na niezwykłą scenerię, w której rozgrywa się pościg. Przedziwne, wykute w skałach domy przypominają raczej jaskinie niż włoską rozpadlinach skalnych wokół Matery otwierają się groty, w których ludzie mieszkają już od paleolitu. Vic15, CC BY Matera, miasteczko w regionie Basilicata na południu Włoch. To niezwykłe miejsce, a jego surowe piękno zachwyca dziś turystów z całego świata. Nie zawsze jednak tak było. Jeszcze do niedawna Matera uchodziła za zakałę Włoch – dokładnie z tego samego powodu, dla którego dziś jest sceneria nowego Bonda: jaskinie sprzed 9 tys. latMiasteczko Matera położone jest na skraju malowniczych rozpadlin skalnych. Krajobraz jest tu dość surowy, ale bardzo malowniczy. Największy skarb Matery kryje się jednak nie w samych zabudowaniach miejskich, lecz raczej poniżej nich, wśród grot, do których liczne wejścia otwierają się w ścianach ustalili archeolodzy, to właśnie groty w skałach otaczających Materę są prawdopodobnie najdłużej zamieszkaną siedzibą ludzką w całych Włoszech. W naturalnych jaskiniach lub wykutych własnoręcznie pieczarach ludzie żyją tutaj już co najmniej od 9 tys. w skale kościół w Materze. Sailko, CC BY Bond odwiedził miejsce, którego wstydzili się WłosiDziś skalne domy w Materze uchodzą za niezwykłą atrakcję turystyczną, ale jeszcze do niedawna Włosi na samą myśl o nich odczuwali palący wstyd. Matera długo była zapomniana przez Boga i ludzi, uchodziła za prowincję prowincji. Tutaj Mussolini zsyłał wrogów swojego reżimu, by spędzali dnie w całkowitym odcięciu od świata. W latach 50. biegłego wieku zrobiło się głośno o tym, w jak fatalnych warunkach żyje ok. 15 tys. mieszkańców grot w Materze. Skalne domy wydawały się innym Włochom obskurnymi pieczarami bez naturalnego światła, wody, gazu, prądu i ogrzewania. Było to biednie, szalały choroby, umieralność niemowląt była najwyższa w kraju. Matera uchodziła za miasteczko prymitywów i jaskiniowców, a kto tylko mógł, starał się z niego jak najszybciej wyprowadzić. Do Matery przylgnęła łatka zakały Włoch. Doszło w końcu do tego, że rząd włoski przymusowo relokował mieszkańców jaskiń w Materze do nowo wybudowanego miasteczka kawałek dalej. W ten sposób starówka w Materze stała się miastem duchów, skazanym, jak się zdawało, na domy w Materze budziły wstyd Włochów, dopóki rewitalizacja nie uczyniła z nich atrakcji turystycznej na skalę światową. Gorup de Besanez, CC BY-SA nie był pierwszy. Jak kino przywróciło Materę na mapęW latach 90. XX w. do Matery zaczęli jednak wracać jej dawni mieszkańcy, którzy odnieśli sukces w wielkim świecie. Zaczęto rewitalizować skalne domy. Groty i jaskinie zmieniono w malownicze kawiarenki i hostele. Los uśmiechnął się do Matery, która zaczęła przyciągać coraz więcej turystów, początkowo z samych Włoch, potem także z zyskała międzynarodową sławę po tym, jak Mel Gibson wykorzystał jej malowniczą scenerię w swoim filmie „Pasja” z 2004 r. Od tego czasu wielu filmowców zdecydowało się kręcić pośród niesamowitych skalnych domów Matery, ostatnio właśnie twórcy najnowszego filmu o Jamesie Matera to jedno z turystycznych centrów Południowych Włoch. Pełniła rolę Europejskiej Stolicy Kultury, co roku przyciąga tabuny turystów. Ostatecznie, gdzie indziej można spędzić noc w pokoju, w którym ludzie mieszkali już 9 tys. lat temu?Źródło: South China Morning Post, za: - James Bond w „Nie czas umierać”: Bardziej zmieszanie niż wstrząśnięcieJames Bond kontra real life. Jak pozyskać informacje, rozwalając pół miasta?Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera Matera — niezwykłe skalne miasto OD NASZEGO KORESPONDENTA WE WŁOSZECH JAKIEŚ 50 lat temu owo dziwne osiedle przypominało niektórym piekło z poematu Dantego, toteż władze wyeksmitowały mieszkańców. Obecnie osada została znów częściowo zasiedlona i od niedawna znajduje się nawet na liście światowego dziedzictwa kulturowego i naturalnego, objętej patronatem Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Oświaty, Nauki i Kultury (UNESCO). O czym tu mowa? I dlaczego wspomniane osiedle zostało z czasem tak odmiennie ocenione? Odpowiedź na pierwsze pytanie jest prosta: chodzi o osiedle Sassi (po włosku dosłownie „Skały”) w mieście Matera, leżącym na południu Włoch, tuż nad „obcasem” włoskiego „buta”. Ale żeby odpowiedzieć na drugie pytanie, musimy zrozumieć, czym jest Sassi, i poznać trochę jego historię. Zapraszamy więc na wspólną wycieczkę krajoznawczą do Sassi. Pisarz Guido Piovene zalicza Sassi do „najbardziej zachwycających krajobrazów włoskich” i nazywa je wprost „niesamowitą atrakcją”. Aby zobaczyć całą panoramę, idziemy do naturalnego punktu obserwacyjnego wznoszącego się nad głębokim wąwozem. Naprzeciw nas, po drugiej stronie parowu, leży miasto Matera. W olśniewającym letnim słońcu widzimy domy przyklejone do skał — sprawiają wrażenie, jakby wyrosły jeden na drugim. Pomiędzy nimi wąskie uliczki prowadzą aż na dno wąwozu, tworząc plątaninę przypominającą stopnie olbrzymiego amfiteatru. W ścianie wąwozu dostrzegamy liczne otwory, które są lub były mieszkaniami. Tak w największym skrócie przedstawia się Sassi — miasteczko wykute w skale! Świat jak z bajki Chcąc dotrzeć do Sassi — dawnego centrum Matery — musimy przejść przez nowoczesne dzielnice, pełne ulicznego ruchu i zgiełku. Wchodząc do starego miasta, czujemy się jak na zakręcie czasu — ogarnia nas bajkowa atmosfera, w której bezład współczesności powoli ustępuje miejsca obrazom z minionych wieków. Nie spodziewajmy się jednak, iż na spotkanie wyjdą nam jaskiniowcy. Oryginalnych starożytnych grot też już prawie nie widać, gdyż u ich wejść dobudowano wapienne ganki, a nawet całe domy, w różnych stylach charakterystycznych dla średniowiecza, baroku i współczesności. W czasie spaceru widoki ukazujące się naszym oczom zmieniają się jak w kalejdoskopie. Zdaniem archeologów kilka tysięcy lat temu osiedliły się w tym rejonie grupy nomadów będących najprawdopodobniej pasterzami. Liczne naturalne jaskinie rozsiane po okolicy dawały schronienie przed żywiołami i drapieżnikami. Wkrótce w wielu grotach zagospodarowali się ludzie. Odkrycia archeologiczne sugerują, że od tego czasu ów teren był stale zamieszkany. Jednakże samo Sassi zaludniało się stopniowo. W czasach grecko-rzymskich istniała niewielka osada w górnej części stoku, gdzie dziś znajduje się centrum starego miasta. Jak pisze Raffaele Giura Longo, w tym starożytnym okresie rozciągały się tu „dwie dziewicze doliny, dwa parowy opasujące wzgórze, na którym zbudowano najstarszą część miasta, i wznoszące się nad stromą ścianą wąwozu; nie były zamieszkane, lecz (...) pokryte bujną roślinnością”. Od wczesnego średniowiecza, gdy zaczęto systematycznie wydobywać miękki wapień i wykorzystywać go do budowy dróg, placów i domów, Sassi zaczęło nabierać swego charakterystycznego wyglądu. Potrzebne były domy, pomieszczenia dla zwierząt i do prac związanych z hodowlą, takich jak produkcja serów. Niemniej głównym zajęciem mieszkańców była uprawa ziemi. Na szerokich tarasach wykutych w stoku głębokiego parowu poniżej Sassi powstały ogrody warzywne. Ślady po tych półkach skalnych można oglądać do dziś. Życie towarzyskie toczyło się tu głównie na podwórzach okolonych kilkoma gospodarstwami. Imponujący system gromadzenia wody Można powiedzieć, że historia Sassi to dzieje ciągłej walki, a zarazem symbiozy człowieka ze skałą i wodą. Z jednej strony opadów nigdy nie było za dużo, a z drugiej w porze deszczowej woda wymywała ziemię uprawną z tarasów — przygotowywanych z tak ogromnym wysiłkiem — i unosiła ją w dół po stoku. Dlatego mieszkańcy Sassi dostrzegli potrzebę wybudowania kanałów umożliwiających zbieranie deszczówki. Ale jak i gdzie można ją było gromadzić? Na tarasach zbudowano szczelne cysterny. Za pomocą sieci kanałów i rowów odprowadzano całą wodę do cystern, które najpierw służyły głównie do celów rolniczych. Zdaniem architekta Pietra Laureana ich liczba „znacznie przewyższająca liczbę zamieszkanych jaskiń lub zbiorników potrzebnych na wodę pitną” dowodzi, że „cysterny w Sassi początkowo stanowiły imponujący system gromadzenia wody do nawadniania”. System ten dostarczał też pod dostatkiem wody pitnej, co w miarę powiększania się miejscowej społeczności było coraz ważniejsze. Z tego powodu zastosowano pomysłowe rozwiązanie. Cysterny zostały połączone — zarówno na jednym poziomie, jak i na różnych tarasach. „Działały jak niezwykły system filtracyjny, gdyż woda, przepływając z jednej cysterny do drugiej, stopniowo się oczyszczała”. Następnie można jej było naczerpać z którejś ze studni rozsianych po Sassi. Otwory niektórych z nich istnieją do dziś. Tak duże zapasy wody na suchym skądinąd terenie należały do rzadkości. Dom w skale Podążając w dół schodami i labiryntem wąskich uliczek, zauważamy, że te starożytne domostwa zostały rozmieszczone na obniżających się poziomach, toteż często stąpamy po dachach domów, których wejścia znajdują się na niższym tarasie. Miejscami takich pięter jest nawet dziesięć. Człowiek mieszka tu w bliskim kontakcie ze skałą. Nazwa „Sassi” pojawia się już w XIII-wiecznych dokumentach. Zatrzymujemy się przed jednym z domów. Wyszukana i stosunkowo nowoczesna elewacja nie powinna nas mylić, gdyż do oryginalnego ganku w późniejszych czasach dobudowano z wapienia nową część. To typowy dom w Sassi. Po przejściu przez próg schodzimy po kilku stopniach do dużego pokoju, stanowiącego niegdyś centrum życia rodzinnego. Parę dalszych stopni w dół prowadzi do kolejnego pomieszczenia, za którym znajduje się jeszcze jedno. Niektóre są zaadaptowanymi cysternami — w suficie zamurowano wlot napływającej wody, a w ścianie skalnej wykuto wejście. W najdalszych izbach trzymano kiedyś zwierzęta juczne, a rodzina mieszkała w pokojach najbliższych wejścia. Światło i powietrze dostawało się przez duży otwór znajdujący się nad drzwiami. Oczywiście obecnie mieszkańcy Sassi już nie trzymają zwierząt w domach! Wiele mieszkań znajduje się poniżej poziomu ulicy. Dlaczego? Ponieważ wejście i niektóre skalne domy są lekko nachylone, dzięki czemu można wykorzystać promienie słoneczne. Zimą, gdy słońce przemieszcza się najniżej nad horyzontem, promienie wpadały do domu, oświetlając go i ogrzewając; latem natomiast zatrzymywały się na progu, a wnętrze pozostawało chłodne i wilgotne. Na tylnej ścianie zwiedzanej groty dostrzegamy wydrążoną niszę z kilkoma „półeczkami”. Jest to zegar słoneczny, wskazujący ruch słońca w ciągu roku. Kiedy wychodzimy na zewnątrz, ogarnia nas dziwne uczucie. Chłód panujący w jaskini spowodował, że zupełnie zapomnieliśmy o letnim upale na zewnątrz! Upadek i renowacja Zapomnijmy jednak o bajkowym świecie — Sassi przeszło znaczne przeobrażenia. Chociaż przez wieki stanowiło zwarte, dość dobrze funkcjonujące osiedle, w XVIII stuleciu nastąpiły zmiany. Nowe budynki i ulice zakłóciły sprawny system gospodarki wodnej, utrudniając regularne usuwanie ścieków. W rezultacie rozpanoszyły się choroby. Co więcej, przemiany gospodarcze w tym regionie stale pogłębiały ubóstwo chłopskich rodzin zamieszkujących osiedle, w którym było coraz tłoczniej. Stopniowy upadek tej pięknej niegdyś okolicy zdawał się nieunikniony. Chcąc rozwiązać problem raz na zawsze, na początku lat pięćdziesiątych naszego stulecia władze podjęły decyzję o wysiedleniu Sassi. Przeszło 15 000 mieszkańców Matery mających tu domy wyprowadzało się z prawdziwym bólem serca, zwłaszcza gdy zrywały się mocne więzy sąsiedzkich przyjaźni. Jednakże wielu jest zdania, iż to niezwykle malownicze miasto trzeba ocalić. Toteż dzięki owocnym pracom renowacyjnym Sassi jest powoli odnawiane i ponownie zasiedlane. Obecnie sporo turystów pragnie odetchnąć atmosferą starożytnych placów i krętych uliczek Sassi. Jeżeli kiedyś zawitasz do tej części świata, może odwiedzisz to wielowiekowe miasto, które wyrosło ze skał? [Ilustracje na stronach 16, 17] 1) Panorama Sassi w Materze; 2) sąsiednie domy — z przodu z lewej strony znajduje się studnia; 3) wnętrze typowego domu; 4) nisza służąca za zegar słoneczny; 5) kanał, którym niegdyś doprowadzano wodę do cystern Miasto, które było scenografią do takiego filmu, jakim jest “Pasja” Mela Gibsona, czyli takie, które wygląda jak Jerozolima z czasów starożytnych – musi być niezwykłe. Matera, miasteczko leżące w regionie Bazylikata, blisko pogranicza z Apulią, bez wątpienia na to określenie zasluguje. Uważane jest za jedno z najstarszych miast na świecie i jest w dużej części wykute w skałach: w grotach i wąwozach powstały proste, ubogie domy mieszkalne. Dziś to popularne miejsce odwiedzane tłumnie przez turystów, ale nie zawsze tak było: kiedyś Matera, położona wszak daleko od Rzymu i innych ważnych miast, była, delikatnie mówiąc, bardzo nędzna. Ludzie, mieszkający w tych grotach (dwie małe izdebki, dzielone ze zwierzętami gospodarskimi, wilgoć, chłód, brak łazienki i porządnego oświetlenia, choroby, brak opieki lekarskiej), żyli w ciężkich warunkach, do tego stopnia, że śmiertelność niemowląt wynosiła tu ponad 50 %. I nie mówimy wcale o bardzo dawnych czasach, a o latach 40 i 50 XX wieku! Włochy dowiedziały się o Materze dzięki Carlo Levi, pisarzowi, który w swojej książce “Chrystus zatrzymał się w Eboli” opisał warunki życia mieszkańców. Dopiero wtedy podjęto decyzję o przesiedleniu ludzi mieszkających w grotach do bardziej cywilizowanych domostw. Wnętrze domu w Materze. Między nami mówiąc, wielu mieszkańców kichało na cywilizację i na noc wracało do skalnych gospodarstw, w wyniku czego niektóre domy trzeba było zamurować. Dlaczego wracali? Prawdopodobnie dlatego, że przesiedlenie miało charakter przymusowy i bylejaki; często rozdzielano sąsiadów i przyjaciół, zabrakło odtworzenia owej tkanki społecznej, jaka musiała się w takim miejscu jak Matera stworzyć. Tak czy inaczej, rząd postawił na swoim, ludzi wysiedlił, a opuszczonymi dzielnicami miasta zainteresowali się turyści. W latach 80 zresztą część domostw odrestaurowano i ponownie osiedlili się tam ludzie, tym razem w zdecydowanie lepszych warunkach. Obecnie Matera jest zatem w znacznej części zamieszkała, jest wpisana na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO, w przyszłym roku będzie Europejską Stolicą Kultury, służyła jako plan filmowy dla słynnych produkcji, jak choćby wspomnianej “Pasji”, słowem – nieźle sobie żyje. Tyle historia, a co z moimi wrażeniami? Bardzo cichutko Wam powiem, że Matera mnie rozczarowała. Wybrałam się do niej specjalnie z Bari, jeszcze przed wyjazdem pytając na grupie miłośników Włoch o to, co warto zobaczyć w okolicach miasta. Gremialna odpowiedź: jedź do Matery i rozkoszuj się każdą chwilą tam spędzoną. No to pojechałam. Może to jest trochę kwestia moich oczekiwań… bowiem nie tego się spodziewałam. Prawdę mówiąc, liczyłam trochę na zobaczenia citta’ – fantasma, jedynie śladów przeszłości, a zobaczyłam zamieszkałe, żyjące miasto, pełne hoteli, knajpek i barów. Owszem, ładne, niezwykłe i klimatyczne – labirynt spadzistych uliczek, strome schody, malownicze zaułki, jasne domki, kościoły. Wszystko to jest naprawdę piękne – ale to po prostu nie to, czego oczekiwałam. W sumie najciekawsze w Materze jest jej niezwykła historia – od miasta wykutego w skale, od wylęgarni chorób i nędzy do Europejskiej Stolicy Kultury. To i niezwykła panorama miasta z tarasu widokowego – wystarczą.

matera niezwykłe skalne miasto włochy